
Po pierwsze. Mimo
wielu zwolenników myjek ciśnieniowych, nie jest to najlepszy pomysł. O ile ktoś
używa ich z głową to nie ma jeszcze problemu, gorzej jak leci „po całości”. W
rowerze jest wiele miejsc, których woda nie jest najlepszym przyjacielem.
Suport, piasty, stery to wszystko jest uszczelnione ale jak atakujemy te
miejsca z ciśnieniem strumienia 150 barów z odległości kilkunastu centymetrów to nawet najlepsze komponenty z czasem skapitulują.
Najlepiej myć rower standardowo gąbką i np. szamponem samochodowym czy płynem do mycia naczyń. każdą część po kolei, żmudnie myjemy, najlepiej od góry do dołu by zbędny bród nie ściekał nam na umyte już części i nie zamieniał nas w Syzyfa.
Najlepiej myć rower standardowo gąbką i np. szamponem samochodowym czy płynem do mycia naczyń. każdą część po kolei, żmudnie myjemy, najlepiej od góry do dołu by zbędny bród nie ściekał nam na umyte już części i nie zamieniał nas w Syzyfa.
Dla pedantów istnieje jeszcze wersja ze szczoteczką do zębów. Osobiście raz do roku też staram się wyczyścić rower dokładnie. Szczoteczką można dotrzeć w dużo więcej miejsc niż gąbką ale nie popadajmy w paranoję.
Podczas czyszczenia warto zainteresować się również linkami przerzutek czy hamulców, Warto przetrzeć je szmatką, może być wilgotna by bród nie dostał się do wnętrza pancerzy co pogorszyłoby działanie przerzutek. Jeżeli bród już się tam zadomowił to czeka nas wymiana linek.
Po wszystkim możemy spłukać rower. Metoda dowolna - wąż ogrodowy, wiadro, konewka, trąba słonia o ile nie ma ciśnienia jak tzw. "karcher".
Podsumowując, warto raz na jakiś czas zafundować rowerowi kąpiel, mimo że najważniejszą rzeczą jest napęd to linki, pancerze i hamulce też potrzebują czasami przetarcia. Co do napędu to niedługo pojawi się wpis o jego czyszczeniu i smarowaniu. Polecam i pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz