Utrzymanie napędu
w godnym stanie to podstawa serwisowania roweru. Pomoże nam to
wydłużyć żywotność napędu a co za tym idzie zatrzymać pieniądze w portfelu i drugą połówkę przy boku. Dodatkowo możemy liczyć na szybszą zmianę (nie, nie drugiej połowy :) ) przełożeń i na to że jadąc drogą nie będzie słychać nas z kilometra.
wydłużyć żywotność napędu a co za tym idzie zatrzymać pieniądze w portfelu i drugą połówkę przy boku. Dodatkowo możemy liczyć na szybszą zmianę (nie, nie drugiej połowy :) ) przełożeń i na to że jadąc drogą nie będzie słychać nas z kilometra.
Kiedy powinniśmy to zrobić? Najlepiej po każdej jeździe w cięższych warunkach - deszczu, błocie albo śniegu. Bezwzględnie musimy to jednak zrobić jak słyszymy piach w napędzie albo inne odgłosy przypominające skrzypienie z horrorów klasy C. Niestety na takim łańcuchu długo się nie pojeździ.
Jak się do tego
zabrać? Jak to zazwyczaj bywa, najgorzej jest znaleźć czas. Poza nim dużo nam
nie potrzeba tylko trochę benzyny, szczoteczki do zębów (najlepiej jakaś starą,
bo przy obecnie używanej później czuć niemiły posmak w zębach), oleju. To jest niezbędnie minimum,
choć lepiej zaopatrzyć się w szczotkę do czyszczenia napędu, butelkę z big
łykiem bądź słoik i o ile nie mamy spinki skuwacz do łańcucha. Wersja dla tych
co chcą szybko i „jako tako” wymaga maszynki do czyszczenia łańcucha - w tej wersji ekspertem nie jestem ale metoda ta wydaje się ciekawą alternatywą dla innych.
Wersja na szybko,
ogólnie jej nie polecam ale jak naprawdę mamy mało czasu i chęci lepiej zrobić
tak niż w ogóle.
- Zamoczoną w benzynie szczoteczką do zębów myjemy napęd, najlepiej nad jakąś miską miednicą czy czymś w tym stylu. Możemy robić to kręcąc korbą „do tyłu” (o ile nie mamy hamulca torpedo w piaście bo wtedy trzeba włożyć za dużo siły ;) ) i jeżdżąc szczoteczką po łańcuchu. Starajmy się tak wymyć by jak najwięcej piachu/brudu z łańcucha.
- Dodatkowo warto „przejechać” zębatki korby i kasety da nam to pewność (a przynajmniej nadzieję), że piach jest usunięty z całego układu.
- Po umyciu napędu powinniśmy go dokładnie wytrzeć. Również robimy to kręcąc korbą do tyłu i obejmując łańcuch przez szmatkę. Gorzej jest z kasetą ale musicie sobie jakoś poradzić.
- Smarowanie łańcucha opisane jest na końcu artykułu i w każdym sposobie wygląda tak samo.
Wersja dokładna, a przynajmniej moim zdaniem najlepsza. W tym wypadku dużo ułatwi nam spinka na
łańcuchu (obecnie mam SRAM`owską i bardzo polecam).
- Do butelki albo słoika wlewamy benzynę. Ściągamy łańcuch (właśnie w tym momencie najbardziej nam pomaga spinka). Osobom które nie maja spinki, zostaje rozkucie łańcucha.
Spinka SRAM |
- Wkładamy łańcuch do butelki/słoika, zakręcamy i bawimy się w barmana "shake it" przez powiedzmy minutę. Pamiętajcie żeby w wersji z butelką posiadała ona duży otwór (najlepsze są ze znanych herbat mrożonych) bo przy normalnych, wyjęcie łańcucha z butelki zamienia się w prawdziwą batalię która zazwyczaj kończy się ścięciem głowy przeciwnika. Możemy pozostawić łańcuch na chwilę w butelce z magicznym specyfikiem i zająć się resztą napędu.
- Do reszty naszego układu przydała by się specjalna szczoteczka (przede wszystkim do kasety). O taka:
- Próbujemy jak najdokładniej otrzepać z brudu zębatki i sprawdzić czy między nimi nie zadomowiły nam się patyczki trawa czy inne wegetariańskie przysmaki. To samo robimy z korbą.
- W tym czasie nasz łańcuch już jest gotowy do opuszczenia basenu. Choć jak mamy więcej czasu i benzyny warto go przepłukać po raz kolejny w świeżej. Teraz pozostaje nam tylko zapiąć łańcuch z powrotem. Na odparowanie benzyny czy innego podobnie działającego specyfiku możemy poczekać albo objąć łańcuch i wysuszyć CZYSTĄ szmatką. Nie spieszmy się jednak i poczekajmy chwilkę. Starą benzynę warto zatrzymać na następny raz, raczej nic nie powinno się jej stać.
- Łańcuch jest gotowy do smarowania.
Trzecią metodą wobec której ciężko mi zająć stanowisko są popularne maszynki do czyszczenia łańcucha. Szczerze to nigdy jej nie używałem choć korciło mnie kilka razy. Opinie słyszy się różne i dobre i złe, na pewno jest to sposób szybki i chyba dokładniejszy od szczoteczki do zębów (choć osobiście tego nie sprawdziłem). A mniej więcej tak wyglądają legendarne maszynki:
Maszynka do czyszczenia łańcucha z LIDLa |
- Metoda jest prosta. Do maszynki wlewamy jakiegoś diabelnego płynu bądź benzyny, zakładamy maszynkę na łańcuch i kręcimy, kilka, kilkanaście okrążeń. wymieniamy płyn i powtarzamy czynność (choć lepiej z grubsza wcześniejszej przetrzeć szmatką łańcuch z pozostałości po pierwszym płukaniu). Po drugim razie raczej płyn powinien być już dużo mniej brudny. Uznajemy że czynność mycia łańcucha dobiegła końca.
Którą metodę wybrać? Myślę że optymalnie byłoby czyścić metodą dokładną po naprawdę "hardkorowej" jeździe i co najmniej przed sezonem, a w międzyczasie szczoteczką czy maszynką. Co ile? Zależy w jakich warunkach jeździmy. Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba by było poznać rowerzystę.
Smarujemy.
Pierwsze pytanie - czym?
Na pewno nie jest dobrym pomysłem używanie WD-40. Sam specyfik to bardzo dobry produkt, smaruje, chroni przed korozją i wypiera wodę - ideał? Nie, niestety nie. Smarowanie łańcucha WD-40 sprawi że proces ten będziemy musieli częściej powtarzać, po prostu jest szybko wypłukiwany. Dużym problemem jest również aplikator tego ustrojstwa. Psikając możemy niechcący nasmarować wszystko w około - tarcze hamulcowe, obręcze, ramę i uszy królika.
Łańcuch najlepiej nasmarować przewidzianymi do tego preparatami. Są na rynku olejki na warunki suche, mokre, mieszane, gęste, rzadkie itd. itp. Ja osobiście używam gęstego olejku na warunki suche, po prostu przeważnie w takich warunkach jeżdżę, a gęsty dlatego że lepiej mi się go nakłada i na dłużej starcza.
Podsumowując, trzeba wybrać się do rowerowego i przemyśleć gdzie i w jakich warunkach najczęściej jeździmy.
Drugie - Jak?
Sam proces smarowania prostszy chyba być nie mógł.
- Bierzemy buteleczkę w dłoń i na każde ogniwo łańcucha nakładamy kropelkę olejku (chodzi o miejsca ruchome). I ogniwko po ogniwku aż zalejemy je wszystkie (dobrze jest zacząć od np. spinki żeby wiedzieć gdzie skończyć).
- Gdy wszystkie ogniwa są już zalane, kręcimy korbą do tyłu kilka, kilkanaście obrotów aby smar spenetrował wnętrze łańcucha.
- Ostatnią czynnością jest przetarcie łańcucha z zewnątrz czystą szmatką, aby nie był klejący i żeby bród się do niego nie lepił. Z tego względu obejmujemy go szmatką i ostatnie kręcenie korbą do tyłu.
Metodę mycia łańcucha w butelce także stosuję ale używam do tego celu butelki po mleku typu PET. Butelka ma szeroki wpust więc bez problemu można łańcuch włożyć, przy tym jest bardzo tania i bardzo łatwa do rozcięcia w celu wyjęcia łańcucha. Butelka jest jednorazowa gdyż po takiej operacji jest mnóstwo syfu wewnątrz. Benzynę bez syfu odlewam do następnej butelki i ...tak na okrągło.
OdpowiedzUsuńW sumie patent z "jednorazowymi" butelkami jest całkiem niezły bo nie musisz przelewać benzyny do innych naczyń (ja używam słoików) i płukać poprzednich tylko przelewasz tniesz i wywalasz. Może i ja zacznę robić "shake`i" w butelkach.
Usuńja używam butelki po nestea, bo ma szeroki koreczek ;)
OdpowiedzUsuńJa korzystałem z maszynki do czyszczenia lancucha, potem do smarowania lancucha preparat Castrola (silikonowy) spray do lancuhcow motocyklowych.
OdpowiedzUsuńNo tak luty, marzec to czas żeby już szykować rower na sezon. Ja już na swoim jeżdżę, bo pogoda dopisuje w tym roku :D
OdpowiedzUsuń