na obręczach. Jedni i drudzy opowiadają jak to nie jest zaje...cie. Jest to śliski temat który chciałbym podjąć, choć z góry jestem skazany na ogólny lincz i coraz modniejsze ostatnio "hejtowanie".
Ale od początku. Zacznijmy może od sprawy nie wzbudzającej skrajnych emocji, a mianowicie takiej, że optymalnego ciśnienia powinniśmy szukać w przedziale akceptowalnym przez oponę. Wpływa na to oczywiście szerokość opony, grubość ścianek, system dętkowy bądź nie, rodzaj gumy i ewentualnie oplotu oraz szereg innych rzeczy, jednak nie zamierzam się w to wgłębiać. Napisali to napisali i takie ciśnienie ma być! Na boku każdej opony przekazują nam informację w jakich ciśnieniach jest jej na tyle dobrze, żeby nie zdobić nam prezentu niczym zgrywus ze smerfów - "BOOM". Zakresy te mogą być podane w różnych jednostkach, najczęściej bary lub PSI. Osobiście jeżdżę na Michelinach xc dry 2, producent podaje zakres 2,0 – 4,0 bara i wygląda to mniej więcej tak
MICHELIN XCDRY2 |
Do jakiego ciśnienia ja pompuję koła? Około 2,4 przód i 2,8 tył.
Dlaczego tyle? O tym za chwilę.
SCHWALBE TYRAGO 28x1,60 |
Oczywiście żartuję, wystarczy kupić przejściówkę za jakieś grosze
w rowerowym. Problem z nimi jest jednak taki, że po założeniu, barometr nie
zawsze dobrze pokazuje ciśnienie....
Wiedząc już jak postępować na szosie zajmijmy
się tym co tygryski lubią najbardziej - piach, błoto, pot i łzy. Ten temat jest
już dużo trudniejszy, nie ma złotego ciśnienia doskonałego dla wszystkich.
Dzieje się tak między innymi dlatego że nie możemy porównywać rowerzysty
warzącego pół worka ziemniaków do kogoś kto warzy tyle co cały roczny zapas
rodziny. Myślę że nie trzeba dodawać że ten drugi powinien pomachać ręką przy
pompowaniu dużo więcej razy.
Dlaczego nie powinniśmy pompować "na maxa" jak w
przypadku szosy?
Pierwszą sprawą na to wpływającą jest trzymanie w zakrętach. Przy
wysokim ciśnieniu opona nie "łapie" tak dobrze jak przy niskim. Mniej
powietrza zapewnia większą powierzchnię styku podłożem oraz mniejsze
"odbijanie się" od drobnych przeszkód, dlatego nasza przyczepność a
co za tym idzie bezpieczeństwo wzrasta.
Secundo - Piasek
to zmora moich okolic i tutejszych lasów... masa tu tego. Niższe ciśnienie wraz
z szerokością kapcia pomagają trochę okiełznać naszą małą Saharę. Ma to związek
również z powierzchnią styku. Oczywiście ciśnienie ciśnieniem, ale i tak ciężko
walczyć z piachem, także możemy tylko minimalizować uciążliwość tej jakże
kochanej nawierzchni.
Po trzecie, w sumie chyba najważniejsze, przy
niższym ciśnieniu opona wspiera amortyzator wybierając małe nierówności, za co
powinny być nam wdzięczne nadgarstki i tyłek. Nawet najdroższy amortyzator nie
wybierze nam tzw. "liści" jeżeli oponę napompujemy do granic
możliwości. Kolejny punkt do kontroli maszyny.
Opisałem teorię z którą jedni się zgodzą
inni nie, dlatego zrobiłem taki mały teścik do sprawdzenia co daje nam małe
ciśnienie. Wybrałem krótką, raczej łatwą trasę leśną, po czym przejechałem ją
pięć razy na ciśnieniu 2,5bara a później pięć razy pompując opony na kamień (4bary).
Prędkość ta sama, ciśnienie w amortyzatorze to samo i starałem się nawet jechać
tym samym „śladem”. Po każdym przejeździe mierzyłem ugięcie amortyzatora. Wiem
że nie jest to stricte to o czym mówię, ale wyniki dają jakieś pojęcie jak dużo
oponki pomagają przy amortyzacji. W sumie sam byłem zdziwiony że różnica jest
aż tak duża.
Przejazd
|
Ugięcie przy 2,5 bara [mm]
|
Ugięcie przy 4,0 barach [mm]
|
Pierwszy
|
47
|
54
|
Drugi
|
44
|
52
|
Trzeci
|
43
|
52
|
Czwarty
|
43
|
52
|
Piąty
|
44
|
50
|
Średnia
|
44,2
|
52,0
|
Ugięcie przy ciśnieniu 4 bary |
Przy mniejszym ciśnieniu powietrza w oponach ugięcie amortyzatora zmalało o około 8mm – to dużo, nawet bardzo. Nie mówiąc o tym że sama jazda na czterech barach była katorgą i czułem się jakbym jechał po tarce. A co z oporami toczenia? Różnica prawie niewyczuwalna, a jeżeli już to przy mniejszym ciśnieniu jechało mi się lżej.
Dobra, dobra koniec "podjarki"
zaletami niskiego ciśnienia bo pomyślicie że jeżdżę na flakach. Co jak się
przesadzi? Po prostu można złapać "węża" czyli przy większych
przeszkodach dobijać do obręczy. Jak się domyślacie nie jest to miłe ani dla
nadgarstków ani dla roweru (przede wszystkim kół ale również amortyzatora).
Wszystkie zalety wysokiego ciśnienia też pójdą w... niepamięć. Także małe opory
toczenia na asfalcie oraz na ubitych leśnych ścieżkach odejdą bez pożegnania.
Do jazdy w terenie na znalezienie złotego
środka potrzeba przeznaczyć trochę czasu. Każdy powinien popróbować różne
wartości, najlepiej schodząc od bezpiecznego poziomu w dół aż do zaliczenia
pierwszych "snake`ów". Dobrze jest również pod pompować tylną oponę o
0,2-0,4bara więcej gdyż ciężar przez nią przenoszony jest trochę większy
(przede wszystkim w HT).
Do jazdy rekreacyjnej z rodziną oczywiście nie
będziemy całkowicie rezygnować z lekkości jazdy dla trochę wyższego komfortu,
zwłaszcza że takie wycieczki zazwyczaj prowadzą cywilizowanymi ścieżkami i
raczej mało wyboistymi, a jak dodamy do tego dojazdy kostką albo drogą
asfaltową to całkiem już nie kusi niskie ciśnienie. Ja bym wybrał coś pomiędzy
szosą a terenem. Komfort będzie w miarę zatrzymany a i opory toczenia
pośrednie.
Na koniec jeszcze
chciałem napisać o temacie na który jest bardzo wiele opinii. Czy częściej
łapiemy „kapcia” na wysokim czy niskim ciśnieniu. Nie chcę za głęboko wertować
tego tematu, bo odpowiedź nie jest prosta. Z mojego doświadczenia wynika, że więcej razy
przebiłem oponę mając więcej powietrza, co nie znaczy że nie zdążyło mi się to przy dwóch, trzech barach. Ogólnie widzę to tak. Podobnie do balona, w napompowany
balon łatwiej coś wbić (np. widelc) niż nienapompowany bądź napompowany mniej.
Takie zobrazowanie przedstawia moje stanowisko co do tego tematu.
Podsumowując.
Trzymamy się zakresu podanego przez producenta opon. Na szosie celujemy w górną
granicę a w MTB w dolną ale uważając na podstępne gady. Do rekreacji i trekkingu
osobiście uważam że powinniśmy wstrzelić się mniej więcej w środek zakresu. A
więc zanim wydacie kolejną kasę na nowy amortyzator bo stary jest słaby,
sprawdźcie czy nie trzeba trochę spuścić powietrza.
Dobry blog, ma przyszłość wg. mnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mój, też rowerowy, ale mniej techniczny ;>
http://rowerowezycie.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Dzięki :).
OdpowiedzUsuńZnam twojego bloga, Czasem bywam, powodzenia również.